366 dni... to dużo czy mało? trochę jak mgnienie a jednak inna rzeczywistość...
366 dni temu w mojej świadomości zawrzało... zmienił się cały stary porządek i zaczął powstawać nowy...
rok temu dowiedziałam się o istnieniu Kubusia... i była to - jak dotąd - najważniejsza wiadomość i najpiękniejsza zmiana w moim życiu.
jakoś moja proza nie umie oddać zdumienia i zachwytu tym faktem. posłużę się zatem cytatem, który od roku towarzyszy mi prawie codziennie. chodzi za mną jak mantra, najczęściej kiedy Kubuś się budzi:
Więc jesteś? Prosto z uchylonej jeszcze chwili?
Sieć byłą jednooka, a ty przez to oko?
Nie mogę się nadziwić, namilczeć się temu.
Posłuchaj, jak mi prędko bije twoje serce.
aż dziw, że autorka nie ma dzieci... toż to o Kubusiu przecież! o wszystkich Kubusiach..
366 dni temu w mojej świadomości zawrzało... zmienił się cały stary porządek i zaczął powstawać nowy...
rok temu dowiedziałam się o istnieniu Kubusia... i była to - jak dotąd - najważniejsza wiadomość i najpiękniejsza zmiana w moim życiu.
jakoś moja proza nie umie oddać zdumienia i zachwytu tym faktem. posłużę się zatem cytatem, który od roku towarzyszy mi prawie codziennie. chodzi za mną jak mantra, najczęściej kiedy Kubuś się budzi:
Więc jesteś? Prosto z uchylonej jeszcze chwili?
Sieć byłą jednooka, a ty przez to oko?
Nie mogę się nadziwić, namilczeć się temu.
Posłuchaj, jak mi prędko bije twoje serce.
aż dziw, że autorka nie ma dzieci... toż to o Kubusiu przecież! o wszystkich Kubusiach..