sobota, 1 listopada 2008

100 lat!

dobrze, obiecuję, że za czas jakiś (za rok??) przestanę tak świętować to i świętować tamto, lecz tymczasem... Kubuś skończył 100 dni!!! no, sami przyznajcie, że trudno tego nie świętować. dzień na uroczyste świętowanie może taki sobie, ale nam to nie przeszkadza w niczym! jako że pogoda cudna, to poszliśmy na dłuugi spacer i to była bardzo miła część świętowania, a teraz równie miły obowiązek, czyli coś dla wielbicieli Kubusia, którzy nie mogą z nim obcować na codzień.

przez ten tydzień naszej nieobecności na blogu dużo się zmieniło w Kubusiowym funkcjonowaniu, ale zanim o tym, jeszcze kilka zaległych zdjęć Kubusia z 3-go miesiąca:wczesnojesiennie w chuście:
oraz coś dla starszych perwersyjnych radiosłuchaczy:
kanał lewykanał prawy
stereo
no tak, wiemy, że są tacy, dla których liczą się głównie stopy...

a teraz miesiąc czwarty.
tak dużo tego, że nie wiem, od czego zacząć...
to może od osiołka. osiołkowi bowiem w żłoby dano...
nic więc dziwnego, że się lekko zdziwił:ale zaraz potem już wiedział, co z tym zrobić:a gdyby ktoś miał wątpliwości, że to rzeczywiście Kubuś dokonuje takich wyborów, proszę, tym razem z podpisem:
w czasie minionego tygodnia Kubuś odwiedził Dziadków i udało mu się też po raz pierwszy wystąpić w kombinezonie zimowym:zakładanie tego typu sprzętów to dla mamy i dla Kubusia męczarnia:-( nic więc dziwnego, że po powrocie Kubuś spał i spał i spał...
trochę nieostre zdjęcie, ale tak krasnalowate, że musiałam umieścić.

i nabył Kubuś nowe umiejętności!
po raz pierwszy złapał i wpakował do buzi element kręcącej się nad jego głową karuzeli! (mamy to też na filmie, może jeszcze poszukam)oraz nauczył się trzymać sztywno głowę. mało tego, niemal zaczął się podnosić!



dostał też od Taty nową zabawkę, którą całkiem polubił:

(mama za to dostała od Taty nowy komputer i choć jeszcze nie wie, czy go polubiła, bo nie miała okazji sprawdzić, to ma nadzieję, że przyczyni się on do bardziej systematycznego umieszczania na blogu wpisów ze zdjęciami)

a na koniec takie trzy:
a jutro... ach na jutro planuję nie lada niespodziankę...
ps. a oto znaleziony film:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a stopy, zaiste cudne ;)