piątek, 5 grudnia 2008

u lekarza...

poczekajcie, poczekajcie jeszcze chwilę...

o, już... musiałam się wyśmiać do końca... to taki śmiech przez łzy... nie, żeby coś poważnego, tylko wizyta u pediatry-dermatologa-alergologa. zapytacie, jak tam Kubuś? świetnie! czemu nikt nie pyta, jak tam mama?? bo mama ma się znacząco gorzej. pani doktor zaleciła dietę. zaczęła od tego, czego nie jeść. otóż:
mleko krowie i wszystkie jego pochodne
mleko kozie i wszystkie jego pochodne
soja i wszystkie jej pochodne
jaja
ryby
...
lista była dłuuuuga.

a jak pani doktor zaczęła mówić o liście produktów dozwolonych?
kiełki
pestki słonecznika i dyni
...
ta lista była krótsza...

nie dziwicie się chyba, że nie mam siły zamieszczać zdjęć... idę się położyć, żeby oszczędzać energię, bo na ten moment nie wiem, skąd ją czerpać :-(
o zdjęcia postaram się jutro.

acha, z basenu nici w tej edycji kursu :-( :-(
baaaaaardzo nam szkoda! już mieliśmy wizję nurkującego Kubusia! no, trudno, są sprawy ważne i ważniejsze.

3 komentarze:

Julko pisze...

Trzymamy kciuki za Mamę! Dla pocieszenia dodamy, że ta dietka to dla Kubusia no i przecież nie na całe życie :) Mama Julka często to sobie powtarzała i to dodawało sił.

Anonimowy pisze...

bede Cie wspierac - barszczyk

mama FiK pisze...

dziękuję bardzo! niczego mi tak nie trzeba w tej chwili jak wsparcia. zwł. że w internecie bardzo trudno znaleźć przepis, w którym jednocześnie nie pojawia się: mięso, mleko, jajka, soja, pomidory...