czwartek, 4 grudnia 2008

na sterydach...

Kubuś ma ostatnio ciężkawy czas - jak nie brzuszek, to główka, jak nie główka, to szyja itd... bo generalnie od dawna miał problem z brzuszkiem i mniejszy ze skórą. pediatra w Instytucie Matki i Dziecka odradzał dietę bezmleczną, a było to miesiąc temu. z czasem Kubuś zaczął (jak wiecie) drapać się po główce i nadal łączyliśmy to z brzuszkiem, ale chyba to niekoniecznie tak, bo jak mu się wysypało na skórze, to... sami zobaczcie:
w realu wyglądało to trochę gorzej :-(
to było przedwczoraj. po wczorajszej wizycie u pediatry, Kubuś dostał steryd w maści i po dwukrotnym zastosowaniu jest znacznie lepiej. jednak działa to paskudztwo... (a mama dostała dietę i to jest dopiero paskudztwo...)
obrażenia na głowie przeniosły się z partii bocznych na czołowe i teraz prezentują się następująco:(też nie widać, w realu Kubuś wygląda jak gangster po bójce, bo nad czołem ma świeże ślady, a z tyły blizny...)

zaś na wizycie lekarskiej Kubuś zachowywał się bardzo dojrzale:
- pokaż język
- bleeee :-)
niezależnie od choróbsk, Kubuś został dziś zapisany na basen! może nie dziś, może dopiero za tydzień, ale mamy nadzieję, że nasz miłośnik kąpieli zaspokoi w tej dużej wannie swoje zapędy. ale będą zdjęcia! (miejmy nadzieję! trzymajmy kciuki za Tatę w roli fotoreportera!)

ps. zapomniałam dopisać: codziennie dziękuję losowi, że to tylko skóra. z tego się wyrasta.

Brak komentarzy: