mieliśmy dziś z Kubą ogromną przyjemność odwiedzić bardzo sympatyczne grono dzieciaków (i prawie-młodzieży).
co prawda na początku Kubuś troszkę się lenił i wylegiwał

ale jednak nie to było celem wizyty.
prawdziwym celem było twórcze wykorzystanie tej bezkształtnej masy:

tak więc twórcze istoty z entuzjazmem przystąpiły do dzieła (warto się oczywiście przyjrzeć, w którym dokładnie miejscu lokował owo dzieło Kuba...):

pracowite ręce działały samodzielnie oraz z pomocami technicznymi:

zaangażowanie tylko narastało wraz z upływem czasu:

a efekt w postaci wkładu do pieca wyglądał tak:

na finał wypieków się nie doczekaliśmy, jako że Kuba był już wcześniej umówiony z Morfeuszem, za to spotkała nas nie lada niespodzianka:

tak, tak! nieoczekiwanie dla wszystkich pojawił się tort!

(przyszła) jubilatka tak pięknie zdmuchnęła świeczki

a my bez jakiegokolwiek prezentu :-(
co więcej! to my wyszliśmy z prezentem! i to jakim! na pewno jeszcze się tu pojawi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz