zatem proszę bardzo!
byliśmy na wakacjach. było wspaniale! nawet pogoda rewelacyjna! na 14 dni 12 słonecznych! w maju! warunki lokalowe... ech... cudo! nastrój dzieci - marzenie! ZDROWIE! wszystkim dopisywało zdrowie! ten aspekt wakacji wyglądał tak, jak lubię najbardziej - nie otworzyłam pudełka z lekami! co więcej - zaplanowałam to i nie zabrałam ze sobą nebulizatora. niczego nie potrzebowaliśmy. a przecież chłopcy wchodzili do morza. w maju! choć tego akurat nie mam na zdjęciach, bo do morza wchodzili pod eskortą.
no dobra, zacznijmy:
pierwszy raz w tym sezonie jedziemy nad morze:
i dojechaliśmy:
początki może były nieco chwiejne, ale jakie radosne!
na plaży było dla nas sporo miejsca...
sprzyjało to samodzielności chłopców:
Kuba zyskał na odwadze - wspinał się nawet na ławki dla olbrzymów
nie obędzie się bez kilku fotek z plaży:znikanie stóp pod piaskiem bardzo radowało Franka:
mnie radowały wspólne zabawy:
a wszystkich zgodnie zadziwiały pewne morskie operacje:
a tu - wakacyjne śniadanie:
a tu - mało widoczne wakacyjne przewalanki. mam tych zdjęć ze dwadzieścia, mało na nich widać, ale ja ich bardzo potrzebuję ku pamięci:
codziennie jedliśmy lody:
a w krótkich chwilach, kiedy byliśmy w domu, też się nie nudziliśmy:
Kuba na przykład - po mamusi fan motoryzacji - uczył swoich przyjaciół prowadzić samochód:
a brata - prowadzić traktor z utrudnieniamialbo sam się relaksował w przyrodzie:
bardzo się usprawnił przez te dwa tygodnie, co mnie bardzo cieszy
a na koniec jeszcze z plaży. jak się dało Frankowi 4, 5, 6, 7, 8 pojemników wypełnionych wodą, to można było poleżeć na plaży 8, 7, 6, 5, 4, 3 minuty :-) bo zwykle mój aktywny wypoczynek wyglądał tak: bieg do morza z dwoma wiaderkami, przekazanie wiaderek sztafecie, sztafeta wsypuje do jednego wiaderka dwie garści piachu, potem wszystko wylewa, z drugiego wylewa wodę natychmiast i mówi wymownie "y!", więc biegnę do morza z dwoma wiaderkami, przybiegam, sztafeta...
to, co najbardziej lubiłam na plaży, to bańki i latawiec. tych pierwszych na zdjęciu nie mam, a szkoda! ponieważ ciągle wiało, bańki robiły się same, setkami. a ja mogłabym godzinami na nie patrzeć... a latawiec - proszę!
co jeszcze lubiłam? sąsiadów. często byli ze swoim dzieckiem na placu zabaw przed domkami i odpowiadali na SETKI pytań mojego starszego dziecka, podczas gdy młodsze spało. uwielbiam mieć sąsiadów z dziećmi :-))
opowieść będzie kontynuowana, bo oczywiście najtrudniej jest wybrać ze zdjęć te kilkanaście... więc jeszcze coś dołożę :-)
proszę, Jednostko :-)
4 komentarze:
A zdradzisz, gdzie taki domek ładny, drewniany, gdzie ta plaża szeroka i aura pozytywna?
Ja protestuję! Przeciw zdjęciom! Człowiek ciężko pracuje, a tu niektórzy na wakacjach i to w tak pięknych okolicznościach przyrody! Pusta plaża! Pozazdrościć tylko! Na szczęście niebawem zmieniam pracę, więc wkrótce i dla mnie otworzy się możliwość podziwiania morza poza sezonem:))) E.
do Anonimowego: oczywiście, że zdradzę. a komu zdradzam? nie przepadam za anonimowymi wpisami...
do Anonimowej E.: pracę zmieniasz?? a to ci dopiero! mam dzwonić? smsować? czy tu się ujawinisz? już wiem: czekam na maila!
to nie jest cala prawda, jeszzce dawalas rade pogadac ze mna przez telefon, co nie jest takie oczywiste jak sie prowadzi dwoje dzioeci na plaze!!!
Prześlij komentarz