sobota, 13 listopada 2010

Poland Holland

i znowu wywiało nas (adekwatne słowo) do Holandii.
wybór zdjęć okrojony.

w pociągu Kubuś musiał zajrzeć we wszystkie kąty
 dosłownie
za to na miejscu padł. nie on jeden, zresztą:
a potem były już typowo holenderskie rozrywki:




no i zacieśnianie więzi z Tatą:
 Tosia z rozpędu też zacieśniła :-)
 z Tosią w ogóle było fajnie:

 z Maksem też!
 ale z Tosią można się było bawić poważnie:



 a to moja duma: najbardziej złożona konstrukcja, która wyszła spod ręki Kubusia, jaką zaobserwowałam:
no i... znów do pociągu! 
 w zuepełnie nowej wersji. chłopięcej.
a w kolejnym pociągu, "w naszym pokoju", Kubuś czuł się zupełnie domowo!
 24-godzinna podróż (po drodze: zatrzymanie pociągu z powodu kradzieży, zatrzymanie drugiego pociągu z powodu kolizji z człowiekiem, zatrzymanie ruchu kołowego z powodu śmiertelnego postrzału) upłynęła nam w dobrych nastrojach i prawie bez zmęczenia. Kubuś zdecydowanie zasłużył na medal, w związku z czym kolejnego dnia jadł tylko smakołyki :-))

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ojeju jakie teraz dobre warunki w pociągach! byłam w tym wieku gdy z mamą wyruszyłam w pierwszą podróż do Jeleniej Góry z mamcią.Pamiętam przerażające leżanki z ceraty.