niedziela, 11 grudnia 2011

Nieustający rozwój

nie nadążam za opisywaniem Franka. a chciałabym móc sobie to kiedyś przypomnieć.
pisałam już, że co i raz się za czymś chowa, żeby po chwili wyskoczyć z drugiej strony z roześmianą miną? chowanie się i pokazywanie jest u nas bardzo częstą zabawą. zakrywanie się firanką lub ręcznikiem kąpielowym także. aż żal, że się kiedyś skończy, bo tyle z tego radości...
dużo radości jest także, kiedy na słoiczku z owocami Franio dostrzeże misia albo buzię dziecka. wtedy wydaje TE swoje słodkie gaworzenia. to niesamowite, jak dzieci "mówią" do dzieci. zupełnie inaczej niż do dorosłych.
no i zainteresował się już książkami. rzadziej zrzuca z półki, częściej wyjmuje jakąś i ogląda.
Franio bardzo sprawnie chodzi pomiędzy różnymi przedmiotami - przejścia pomiędzy krzesłami, stolikami, pudełkami itd. nie stanowią dla niego najmniejszego kłopotu. myślę, że w gęsto zastawionym meblami pomieszczeniu nie schodziłby już na kolana. widać, że niedługo zacznie chodzić bez pomocy.
w kwestii zrzucania przedmiotów na podłogę też przeszedł już na kolejny etap: zrzuca i podnosi. i zrzuca. i podnosi. ale nie umie jeszcze nakładać klocków z dziurką na patyczek.
doskonale opanował sekwencję: daj - dziękuję - proszę. bardzo chętnie podaje trzymane przez siebie przedmioty. również Kubusiowi, co rozpoczyna nowy etap w ich relacji.
wczoraj zaś poczyniłam obserwację: umie się już bawić w zabawy symboliczne. no, przynajmniej w zabawĘ symbolicznĄ ;-)  kiedy poda mu się jakiś przedmiot i powie się "halo", Franio udaje, że dzwoni. zaskoczyło mnie to! taki mały wydaje się przy Kubie... a tyle w tym łebku się dzieje...

Brak komentarzy: