Heloł Didy poszła do sklepu, kupiła sobie wraz błyszczącą bransoletkę. Potem musiała pójść do domu coś zjeść. Jak coś zjadła, to: nałożyła sobie błyszczącą bransoletkę. A potem poszła się zdrzemnąć i zdjęła błyszczącą bransoletkę. I potem wstała. I poszła do kamienia. Dziwna dźwignia. I zrobiła niespodziankę mu.
bez okularów czytał...
a ja od tej pory nie wiem, czy Franio po tym preparacie zmieni się w Heloł Didy, no i jak dawkować...
innego dnia zareagowałam na wołanie "mamo! mamo!", ale okazało się, że to Dino rozmawia ze swoją (misiową) mamą, informując ją, że nie dała mu noża na wycieczkę...
dziś rano zaś dowiedziałam się, że Dino jest psychologiem i dlatego może jeździć tylko w przodnej łyżce kopary, a nie w tylnej...
a przy śniadaniu (zrobionym samodzielnie przez Kubę - to było dzisiejsze zadanie kalendarzowo-adwentowe)
usłyszałam:
Wyborne! Wyśmienite!Nie zostawię ani krztyny!
...krzyknęły sprężyny...
ps. może przy okazji ktoś mnie uświadomi, co to może być hulakabiskusi. trudne to słowo pojawiło się w kontekście monologu o małpach i jakoś odnosi się do miejsca, gdzie są palmy. przez chwilę pomyślałam, że może chodzi o Madagaskar, ale to nieco inaczej brzmi...
2 komentarze:
małpy hulają po hibiskusie:)))
hula, wabi, skusi...
Prześlij komentarz