niedziela, 18 grudnia 2011

Tempus fugit

wszystkim, akurat zamartwiającym się czymś, chciałam przypomnieć: tak nie będzie zawsze, to się na pewno zmieni.
pisałam chyba, że Franio budzi się co kwadrans i od dłuższego czasu nie mam wieczorów (ani nocy), prawda? mogę o tym mówić w czasie przeszłym! zasypia (nadal przezabawnie) i śpi. owszem, budzi się, ale kilka, nie kilkanaście razy. (o znaczącej różnicy w częstotliwości spożywania nocnych posiłków przypominają mi zastoje...) i nie śpi już do 6ej, a do 7ej.
słusznie przypuszczałam, że nie ma się po co martwić lub wkurzać.
w dzień zaś... w dzień zaś Franio przebywa w dużej mierze na rękach. moich rękach. co jest o tyle zaskakujące, że ostatnio przyjaźnię się z jego największym wrogiem (wroginią?) - fridą... ale za to w dzień też dobrze śpi. a 7-dniowy katar do świąt powinien minąć.

mam zresztą nadzieję, że zapalenie krtani też minie. przed upływem siedmiu dni. to u Kuby.

wszystko mija...

2 komentarze:

Julko pisze...

Pierwsze zdanie dla mnie jak na obecny czas bardzo pocieszające.
Zdrowia!
U nas tchawica i gorączka, która wraca jak boomerang.

pani od rysunkow pisze...

kto to frida?