środa, 23 września 2009

Czy to też urodziny?

nie, już chyba nie.
bo przecież jak ktoś kończy 14 miesięcy, to nic równego tu nie ma, prawda? tak dużym ludziom liczą się już tylko okrągłe lata...
na szczęście nie przeszkodziło to Kubusiowi sprawić nam dziś prezent!
to był jeden z najmilszych dni w wykonaniu Kubusia. TAK dobry humor miewa rzadko. od rana rozbawiony, spokojny, chętny do zabawy, do śmiechu... w przedszkolu został chętnie, bez najmniejszego protestu. a jak po niego pojechaliśmy (wyjątkowa, dwuosobowa ekspedycja!), wyglądał właśnie tak:
gdybyście tylko mogli zobaczyć na żywo ten uśmiech...
potem pokazał nam, czym się bawi:
...a potem zaczął bawić się czym innym...
nie można go było określić jako szczególnie stęsknionego czy smutnego :-) wygląda na to, że oswoił się już mocno z tym miejscem i korzysta z niego pełnymi garściami.
dziś podobno po raz pierwszy bawił się tam ze swoją rówieśnicą, o czułych przywitaniach ze starszą koleżanką Wiktorią już nawet nie wspominając...
popołudniu Kuba odbył dwa spacery z psem (zdecydowanym ruchem bierze smycz, przypina psu do obroży i wtedy już nie ma przebacz - trzeba zakładać buty i wychodzić...), jedną wycieczkę rowerową, a wieczorem dał pełen pokaz swoich możliwości, czego niestety nie da się opisać, a dokumentacji nie ma :-( dość powiedzieć, że Kuba wyglądał jakby zażywał jakieś środki zmieniające świadomość: witał się ze ścianą, klepiąc ją serdecznie, wchodził nogami na siedzonko roweru, brał tobołek złożony z klocków w pudełku, zarzucał sobie na plecy i dziarsko ruszał przed siebie, krzycząc "papa!"... nie, tego nie da się opisać.
na koniec dnia sam (!) się zainhalował (to trochę profilaktycznie), a potem przez pół godziny siadał okrakiem na podnóżku, bo zobaczył chwilę wcześniej, że mama tak robi. nie daj bóg mu coś pokazać - wszystko powtarza! trzeba bardzo uważać :-)

Brak komentarzy: