hmm... zamieszczanie zdjęć z całego tygodnia trochę mija się z ideą tego bloga i już już miałam odpuścić, ale... szkoda byłoby to pominąć.
a zatem - znów w wielkim skrócie - po kolei:
te zdjęcia po sobocie to miały być zdjęcia latających psów :-) bardzo szybko jednak latały, więc tylko jedno zdjęcie:

Kubuś pokazami akrobatycznymi bardzo się zainteresował...

i w tym zainteresowaniu wytrwał jakieś 2 minuty. potem zajął się czymś naprawdę pociągającym:




a potem wyruszyliśmy na święto ulicy Ząbkowskiej:


w poniedziałek, dość nieoczekiwanie, znaleźliśmy się u Babci i Dziadka:

obserwowanie mycia samochodu od wewnątrz było niezłą frajdą:

ale nie taką, jak przebywanie w jeepie

chyba nie pisałam jeszcze o tym, jak bardzo Kubuś jest już pomocny. tu akurat wiezie warzywa na swój zdrowy obiad:


a tu już spokojnie w domu:

i znowu w przedszkolu:

co tam masz? ślimaki? pokaż! (czyli największa korzyść z przebywania z dziećmi w różnym wieku)

a ja mam motor!

poniższe zdjęcie dobrze obrazuje poweekendowy stosunek Kubusia do grupy przedszkolnej: jesteście tam? to fajnie

w takim razie ja będę tu

poszliście gdzie indziej? super! cała piaskownica dla mnie!


tak więc tego dnia zostałam z nim przez całe dwie godziny.


a w domu już we wspaniałym klimacie, sam zjadł zupkę:


a przed wieczorem tradycyjny spacer rowerowy:

a to zakończenie następnego dnia w przedszkolu. Kuba (czego nie widać) rozmawia przez telefon. za to widać, że ze swoim starszym kolegą Kajtkiem.

i znów kolejny dzień: ukochana pani Andżelika. to dzięki niej przedszkole jest tak mało bolesne (bo całkiem bezbolesne jeszcze nie. zastanawiamy się nawet - gł. Tata - czy to nie za wcześnie na przedszkole)

a to dalej piątek - w przychodni przed szczepieniem:


i w domu po szczepieniu.
wynoszenie butów w różne nieprzewidziane miejsca to ostatnia Kubusiowa specjalność:

i te...

maszyna losująca szuka, szuka....

szczęśliwy los padł na but mamy

a może będzie dobry na pieska?

jak widać, szczepienie Kubusiowi nie zaszkodziło. przynajmniej w piątek.

wręcz przeciwnie: sił jakby mu przybyło... :-)

no i taki był to tydzień.
a teraz mamy już sieć, a wraz z nią nadzieję na regularne wpisy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz